wtorek, 17 listopada 2015

#9-"Nie żyw już urazy próbowaliśmy tyle razy. A teraz to przeszłość chyba coś nam uciekło."

- Ciekawe co królewna robi ? Wiecie wcale za nią nie tęsknie ! - mówił ze śmiechem kolejny.
Gdy wpadł do siłowni odjęło mu mowe. No któż inny mógł to mówić jak nie Bartek.
- Ela? - powtórzył jeszcze raz Bartman.
- Ano Ela Ela. - krzyknął uśmiechnięty Igła - Wróciła do Polski i do pracy.
- Do pracy ?- spytał czerwony ze złości Kurek.
- No tak. Będzie dalej z nami pracować. Będzie leczyć nasze dusze. - objął mnie w pasie Winiar.
- No panowie do pracy migiem !- krzyknął Antiga.
Bartek wkurzony na maksa poszedł na bieżnię i zaczął biegać. Reszta także porozchodziła się do różnych przyrządów. Ja sobie usiadłam obok Oskara.
- Nie martw się, on się tylko tak zgrywa. Uwierz mi.- uśmiechnął się.
- Nie wiem. Zaczynam się zastanawiać czy dobrze zrobiłam wracając tu.
- Bardzo dobrze. Bartek czasami rzeczywiście zachowuje się jakby wszystkie rozumy pozjadał ale bywa,rzadko, ale bywa też naprawdę fajnym facetem.
- Dzięki Oskar.- uśmiechnęłam się.
- Nie masz za co dziękować, wiesz jak coś to wal do mnie śmiało.
Siedzieliśmy tak cały trening i sobie gadaliśmy. Po treningu szybko skoczyłam do pokoju, przebrałam się i poszłam na kolację. Na kolacje jajeczniczka. Fantastycznie.Wzięłam swoją porcję i przysiadłam się do stołu Igły, Winiara, Kubiaka i Zibiego. Panowie pomyśleli o wszystkim i zajęli mi miejsce pomiędzy Igłą a Kubim.
- Smacznego. - uśmiechnęłam się do nich.
- Dzięki. Wzajemnie. - odpowiedzieli i zaczęliśmy jeść.
Kolacja minęła nam w milczeniu. Jakby ktoś nie wiedział co się stało i wszedłby teraz do stołówki pomyślałby, że ktoś umarł. Wszyscy mieli tak ponure miny. Po kolacji podziękowałam i wróciłam do pokoju. Tam się umyłam założyłam piżamkę. W pokoju założyłam szlafrok i z książką wyszłam na balkon. Wieczór był cieplutki. Książka fantasy, II tom Kronik Ferrinu "Powrót do Ferrinu" autorstwa Katarzyny Michalak. Czytałam ją kilka minut gdy przerwało mi pukanie do drzwi.
- Kogo tam licho niesie ? - spytałam się, podnosząc tyłek z krzesełka.
Otworzyłam drzwi i po zobaczeniu kto za nimi stoi z powrotem je zamkłam. Nie będe z nim gadać. Wypiął sie na mnie jak większość. Więc nich i on pocierpi. Jak on w ogóle mogł tak postąpić ? Znamy się najdłużej! Po tym wszystkim co przeszliśmy, po tych pocałunkach, no jak ? Załamana rzuciłam się na łóżko i nakryłam się poduszką na głowę. Bartman nie odpuszczał i dalej pukał w drzwi.
- Odejdź ! Nie chcę gadać z Tobą i z nikim innym! -krzyknęłam.
- Elka otwórz ! Pogadajmy, proszę !
- Nie ! Idź stąd !
 Chyba zrezygnowany odszedł. A ja nie wiadomo kiedy usnęłam.

15 sierpnia 2014r- Spała.
Minął miesiąc od Ligi Światowej, która zakończyła się dla nas...źle. No ale trudno, trzeba ćwiczyć dalej, nie załamywać się. Mamy jeszcze Memoriał Wagnera i co najważniejsze Mistrzostwa Świata. Z chłopakami nadal się nie odzywam. Zibi próbował sie pogodzić ale nici z tego. Antiga, Oskar, Igła i Kubiak próbowali mnie przekonać abym im wybaczyła, ale ja nie potrafię. Ostatnimi czasy chodziło mi po głowie aby wybaczyć chłopakom poza Kurkiem, bałwanem i Bartmanem, przyjacielem, który mnie tak cholernie zranił !
Cały dzień, pomiędzy posiłkami i treningami, spędziłam na spacerowaniu po Spale ! Wieczorem, po kolacji i po kąpieli, siedziałam w pokoju i przeglądałam różne strony internetowe gdy usłyszałam, dochodzącą mnie melodie zza okna. Zaciekawiona wyszłam na balkon. Ujrzałam stojącą pod moim balkonem grupę facetów z bukietem róż każdy. Po chwili zaczęli śpiewać piosenkę - "Apologize" Timbaland. Po zakończeniu piosenki, Bartman wystąpił przed szereg.
- Ela, wybacz nam. Wiemy jesteśmy skończonymi idiotami - Kurek burknął coś pod nosem, przez co został spiorunowany wzrokiem przez Możdżonka - Zachowaliśmy się jak dzieci. Prosimy Ela wybacz nam ! - spojrzał na mnie błagalnie.
 Ja po wysłuchaniu jego słów, cofnęłam sie do pokoju i zamknęłam okno. Ubrałam szybko bluzę i wybiegłam z pokoju. Wybiegłam do nich. Ze spuszczonymi głowami,poza Kurkiem, mieli już opuszczać plac, gdy zobaczyli mnie ich oczy powiększyły się i zabłysły. Nie mówiąc nic podbiegłam do nich i zaczęłam ich przytulać. Gdy wyprzytulaliśmy się Buszek spytał:
- To znaczy, że nam wybaczasz ?
Pokiwałam głową na tak.

Dni mijały my zaczęliśmy odbudowywać to co się popsuło. I muszę przyznać, że całkiem nieźle nam szło. Memoriał skończyliśmy na drugim miejscu. Otrzymaliśmy także indywidualne wyróżnienia: Najlepszy zagrywający - Piotr Nowakowski i Najlepszy Libero- Krzysztof Ignaczak. Teraz zaczynamy ostre treningi do Mistrzostw.

27 sierpnia 2014r - Spała
 Za 3 dni zaczynam wielkie bój o tytuł Mistrza Świata. Idę akurat sobie w stronę ośrodka gdy podbiegła do mnie Hiacynta.
- Cześć Ela.
- Hej.
- Nie wiesz gdzie znajdę Zbyszka ?
- Nie. Widzę, że chyba wasze relacje się poprawiły po rozstaniu. - uśmiechnęłam się.
- Taak. Nawet wróciliśmy do siebie. A teraz przepraszam cie ale idę go szukać. - odeszła. A mnie na wieść o ich związku zalała fala gorąca. No Elka przecież nie jesteś zazdrosna. To twój przyjaciel. Ta tak sobie mów. Z mieszanymi uczuciami wróciłam do pokoju. Po chwili wpadł Kurek.
- Panie Boże co ja ci zrobiłam ? - spojrzałam w górę.
- Elka jesteś mi potrzebna.
- To już jest drwina Panie Boże.
- Kurwa Elka nie gadaj z Bogiem, sorry- spojrzał w górę - ale jesteś mi na maksa potrzebna.
- Poczekaj - wstałam i wyciągnęłam z torebki podręczny kalendarz - zapisze to w kalendarzu "Kurek prosi mnie o pomoc" - widziałam,że Bartek aż się gotował ze złości.
- Możesz mi chwile poświęcić ?
- Jasne, mów. - rozsiadłam sie wygodnie na łóżku.
- Mam wesele u mojego kuzyna. No i mam jeden problem.
- Jaki ?
- Potrzebuje partnerki.
- No przecież masz dziewczynę.
- W tym sęk, że nie mam. - spojrzałam na niego zdziwiona, ten podał mi telefon z sms-em, jak się okazało od niej.
Wiadomość od Aaaasia: "Bartek przykro mi, ale musimy sie rozstać. Ja potrzebuje faceta a nie kombajnu"
 Musiałam się powstrzymywać, co było trudno, od śmiechu.
- Przykro mi, ale co ja mam z tym wspólnego ?
- No bo...czy nie poszłabyś ze mną na to wesele ?
Aż się zapowietrzyłam.
- Ja ?- spojrzałam na niego jak na wariata.
- Nooo...jesteś jedyną kobietą, którą mógłbym wziąć na ten ślub. Proszę - spojrzał na mnie błagalnie.
- Kiedy ?
- W sobotę po MŚ.
- Okej, niech ci bedzie.
- Boże Ela dziękuje. - przytulił mnie i zwiał.
A ja z niedowierzaniem połozyłam się na łóżku. Długo nie leżałam bo teraz wparował mi Zbyszek.
- Ponoć idziesz z Kurasiem na wesele ?
Oho poczta działa.!
- Tak idę.
- Zgłupiałaś ! - krzyknął - Po tym wszystkim co ci zrobił.
- Warto zauważyć, że ty też byłeś w to zamieszany. A tak poza tym tak jak ty i reszta otrzymał drugą szansę, więc czemu miałam się nie zgodzić ?
 Nic nie powiedzial tylko wściekły wyszedł. Kurde, on jest gorszy niż baba. Ma takie wahania nastroju, że czasem to ciężko nad nim nadążyć.

21 września 2014r - Katowice - Spodek.
 Dziś walczymy o złoty krążek tego turnieju. Gramy z Brazylią. Wszyscy chodzą skupieni. Nie ma już śmiechów i żartów.
Mecz był zacięty. Wszyscy siedzieliśmy jak na szpilkach. Po paru godzinach mecz zakończył się sukcesem naszej drużyny. Wygraliśmy 3:1. Radość była niesamowita. Po gali wręczenia nagród, wróciliśmy do hotelu, gdzie świętowaniu nie było końca.

22 września 2014r - Łódź
 Wreszcie wróciłam do domu. Nie żeby mi było źle z nimi ale chwila odpoczynku od nich też dobrze robi. Po południu wybrałam się na zakupy by kupić sukienkę na to wesele z Kurasiem. Chodziłam tam dwie godziny i w końcu znalazłam ją. Zakochała się w niej. Zmęczona wróciłam do domu. I do końca dnia się obijałam leżakując na kanapie przed telewizorem.

~*~
Kolejny.:D
Przed nami wesele. Jak się potoczy i czy coś się wydarzy pomiędzy Ela a Bartkiem zapraszam do czytania następnego rozdzialu już w sobotę xD

Liczę na komentarze :D
I dzięki za komentarze pod ostatnim :D

Pozdrawiam ;**

czwartek, 12 listopada 2015

#8-"Bywają takie dni, kiedy 'kurwa mać' to za mało!"

20 lipca 2014r - Londyn
 Płacz nie przyniósł ulgi. Po kilku tych samotnych dniach postanowiłam wyjść z pokoju, przecież nie mogę wiecznie siedzieć jak jakiś ufoludek.
- Matko Ela, myśleliśmy, że już nigdy stamtąd nie wyjdziesz ! Siedziałaś tam tydzień. - dopadł mnie ojciec.
- Wiem, przepraszam ! Już wracam do rzeczywistości. - uśmiechnęłam się na siłę.
- Dobrze już wszystko ?
- Nie. Nic nie jest dobrze, ale gdybym tam jeszcze dłużej posiedziała to bym chyba zwariowała.
- Przykro mi.- przytulił mnie - Ale mam nadzieje,że wszystko się ułoży.
- Oby.- szepnęłam
- Chodźmy na śniadanie. Babcia się ucieszy, że w końcu do nas wyszłaś.
Śniadanie minęło w dobrej atmosferze. Wszyscy starali się mnie jakoś pocieszyć ale nadaremne były ich wysiłki.
Po śniadaniu znów zaczęłam zajmować się swoimi obowiązkami, które miałam przed wyjazdem do Polski,czyli niczym. Snułam sie po pałacu albo po ogrodzie. Gdy chodziłam tak po ogrodzie dostałam tajemniczą wiadomość: "Jeśli jesteś w zamku, to wyjdź przed główną bramę. Tych dwóch tu stojących nie chcą mnie wpuścić ! :c " Zdziwiona treścią tego sms-a, ruszyłam do głównej bramy. Nie wiedziałam co powiedzieć, gdy spostrzegłam osoby stojące przy bramie i żywo gestykulujące, które kłóciły się z dwoma strażnikami.
- Panowie !- krzyknęłam. Strażnicy ukłonili się. - O co chodzi ?
- Pani, ci tutaj mówią, że cię znają i chcą się z tobą spotkać. - odrzekł jeden z nich.
- Dziękuje. Wpuśćcie ich. Znam ich.
- Tak jest. - zasalutowali i otworzyli bramę.
- Zapraszam za mną.- machnęłam ręką aby szli za mną. Z wystraszonymi twarzami szli za mną. Ja natomiast miałam mieszane uczucia, nie wiedziałam po co oni tu w ogóle się pojawili. Zaprowadziłam ich do swojej komnaty, całe szczęście nie spotkaliśmy nikogo po drodze.
- Rozgośćcie się. Chcecie czegoś do picia ?
- Nie dzięki.- odpowiedzieli zgodnie.
- To powiedzcie mi po co się tu zjawiliście ? Bo nie ukrywam, że nawet się nie łudziłam tym że się tu pojawicie !
- Ela...my po prostu...- jąkał się jeden.
- No chcemy...
- Kurde chłopaki ogarnijcie się ! - krzyknął trzeci - Ela przyjechaliśmy Cię przeprosić za nasze zachowanie. Wiemy, że postąpiliśmy chamsko, odwracając się od ciebie, ale musisz zrozumieć też nas. Byliśmy zaskoczeni tym, że mamy do czynienia z królewskim dzieckiem. Chcieliśmy cie prosić o wybaczenie i o to, żebyś z nami wróciła do Spały i do pracy. A przede wszystkim do nas.
- Wiecie co jest najgorsze w tym waszym tłumaczeniu ?-pokręcili głowami- To, że jak powiedziałam Kindze, mojej sąsiadce, to ta nawet się nie zająknęła. Przyjęła to od tak, jakby to że poznaje księżniczke było u niej na porządku dziennym. A wy...Wy wypieliście na mnie dupe! Nawet nie wiecie jak mnie to uraziło. Teraz prosze was, abyście opuścili zamek chce zostać sama.
Trzej panowie wstali i skierowali sie w strone drzwi.
- Aa! Powiedzcie Hiacyncie, że jak chce to może sobie Zbyszka pocieszać, bo ja go nie mam zamiaru przepraszać.
Pokiwali twierdząco głową i wyszli. Słyszałam tylko ich szepty: " Jak stąd wyjść?" " Myślicie, że nam wybaczy ?"  Zrezygnowana zadzwoniłam po jednego ze służących aby odprowadził gości do bramy.
Ja znów opadłam na łóżko i znów popłynęły mi łzy. Co ja mam zrobić ? Wybaczyć im ? Przecież zrobili mi świństwo !
- Ale przyjechali i przeprosili za swoje zachowanie.- odezwał się ktoś. Zaskoczona odwróciłam głowe. No tak wszechobecna babcia.
- Ale ja chce im to wybaczyć ale to za bardzo boli.
- Kochanie - usiadła koło mnie- w naszym życiu nic nie jest łatwe. Nie musisz wybaczać im wszystkim jeśli nie chcesz. Możesz wybaczyć tym trzem co tu byli. Oni naprawde zrozumieli swój błąd i żałują tego. Reszte możesz karać swoim milczeniem. Jeśli i oni cie przeprosza możesz im wybaczyć. Wiem, że to będzie trudne ale musisz się nauczyć tego, że wszyscy będą reagować na takie informacje dość normalnie. Jedni zareaguje normalnie a drudzy w taki sposób jak ci co tu byli.
- Dziękuje babciu. - przytuliłam ją.- A teraz cie przepraszam, ale mam coś do załatwienia.
- Fred prowadzi ich okrężną drogą do wyjścia. Więc jak sie pospieszysz to znjadziesz ich obok tronowej.
Pokręciłam tylko z niedowierzaniem głowa i ruszyłam pędem we wskazane miejsce. I znalazłam ich.
- Stać! - krzyknęłam - Fred możesz odejść ja już ich odprowadzę. Dziękuje.
- Ela? - nie wiedział co powiedzieć.
- Wybaczam wam to wszystko, ale tylko waszej trójce. Wy mieliście odwage i pofatygowaliście się aż tyle kilometrów aby mnie przeprosić a reszta..niech robi co chce. Ja sie do nich nie odezwe.
- Ela - rozkleili się i przytulili mnie - Dziękujemy.
- To co, Kubiaku, Igło i Winiarze, gdzie będziecie nocować ? I kiedy wracać do Polski ? Bo macie chyba jeszcze lige do wygrania!
- Lot mamy jutro o 15. Mieliśmy właśnie iść szukać jakiegoś hotelu a lige to musiMY wygrać.- powiedział Winiar.
- Przenocujecie tutaj zaraz karze wam przygotować pokoje, lige wygracie, bo ja już z wami nie pracuje.
- Co za problem,żebyś wróciła ?-zapytał Igła.
- No jak ty sobie to wyobrażasz ? Gadam tylko z wami i ze sztabem a co z reszta ?
- Robiłabyś co swoje. Pozostałym w milczeniu a odpowiadałabyś im tylko na pytania związane z twoimi zawodowymi obowiązkami i tyle !- wzruszył ramionami. No tak Igła optymista !
- Nie wiem zastanowie się.
Ruszyliśmy w stronę sypialń przygotowanych dla siatkarzy.
- To rozgośćcie się i ja godzinkę obiad. Z Królową.- uśmiechnęłam się do nich a im zrzedły miny. -Dacie rade. Babcia nie jest straszna.
Za równą godzinę wraz z siatkarzami wkroczyłam do jadalani, gdzie siedziała już cała rodzina.
-Babciu -dygnęłam- Przedstawiam ci moich trzech przyjaciół z Polski, siatkarzy i miejmy nadzieje, nie długo mistrzów świata: Michał Kubiak, Krzysztof Ignaczak i Michał Winiarski.
- Wasza Wysokość- rzekli jednocześnie po angielsku i skłonili się. Odjęło mi mowę, oni umieją się tak kłaniać.
- Witajcie panowie. Miło mi poznać przyjaciół mojej najukochańszej wnuczki. - uśmiechnęła się.
- Dla nas toż to zaszczyt. Poznać Waszą Wysokość i jej rodzinę - odrzekł Igła. Ten to się już tu poczuł jak u siebie.
- Siadajcie i zajadajcie.
 Zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść obiad. Po obiedzie zabrałam panów na spacer po ogrodzie.
- To jak Ela wrócisz z nami ? Wiesz, że Stefan jest gotów cie przyjąć znów do pracy !- powiedział Kubi.
- Jak to ?
- Normalnie. - wzruszył ramionami Igła.
- Aha. - przytaknęłam.
- Wiesz my musimy jutro wrócić. Za tydzień kończy sie Liga. Dostaliśmy dwa dni wolnego. Więc szybka decyzja: jedziesz, nie jedziesz ?
- Żeby to było tak proste. - usiadłam na ławce i zakryłam twarz dłońmi.
- Bo jest. Tylko musisz wiedzieć czego tak naprawdę chcesz. Czy chcesz siedzieć tu z nosem w papierkach i latać w tych wszystkich garsonkach brr...- zmarszczył się Winiar - czy chcesz przeżyć przygodę życia z nami u boku ? Wiesz, że u nas śmigasz w dresach albo szortach i koszulkach.
- Te twoje argumenty są powalające. - uśmiechnęłam się do niego - Ale okej, wybieram. Chyba pójdę w te dresy i szorty. Wracam z wami.
- Hurra...nasza dziewczynka. - zaczęli mnie ściskać. - To co idziemy się pakować i trzeba ci zabukować bilet.- powiedział Kubi.
- Nie trzeba. polecimy naszym śmigłowcem.- uśmiechnęłam się.
A ci zaczęli sie cieszyć jak małe dzieci.
 Po poinformowaniu rodziny, że wracam do Polski, poszłam się spakować.

21 lipca 2014r- Łódź/Spała
 Śmigłowiec wylądował na lotnisku o godzinie 15:54. Później zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do Spały.
- Dzień dobry. - przywitał się z recepcjonistką Kubiak - Poprosimy klucze do naszych pokoi. A i ta pani także jest tu zameldowana.
- Dzień dobry. Tak tak wiem, pan Stefan mnie poinformował.- zerknęła do komputera, później wstała i podeszła do gablotki z kluczami. - Proszę panowie mają dawne pokoje a pani dostaje 112.
- Czyli też się nie zmienił. - uśmiechnęłam się do niej. - Dziękuje. - odebrałam klucz i poszłam do pokoju.
 Nie zdążyłam jeszcze dobrze zamknąć drzwi gdy ktoś wparował do niego.
- Ela o 19 kolacja a o 17 siłka. - wpadł i wypadł Igła.
- Ychy - mruknęłam pod nosem.
 Po rozpakowaniu rzeczy, ubrałam się w dres i poszłam na siłownię, gdzie mieli trening siatkarze. Na korytarzu było słychać dochodzące z szatni śmiechy i rozmowy. Weszłam na siłownie, gdzie zastałam już sztab.
- O Ela, jak dobrze cie widzieć. Cieszę się, że wróciłaś !- uśmiechnał się i przytulił mnie Stefan.
- Ja też się cieszę.
- Wiem co sie stało i wcale się nie dziwię, że tak zareagowałaś. - powiedział Oskar. - Dobrze im tak. A tak między nami - odciągnął mnie w kat sali - Nawet nie wiesz jak ich wyrzuty sumienia zżerają. Oni się do tego nie przyznają ale ja już za długo z nimi pracuję. - uśmiechnęliśmy się do siebie. Wtem na sale weszli sportowcy. Stanęli jak wmurowani, spoglądając na mnie jak na jakąś zjawe.
- Ela ? - rzekł jeden z nich.


~*~
Witam Was :)
 Chciałabym was przeprosić za tak dłuuuugą nieobecność, no ale szkoła nie daję mi szans na to, żebym coś naskrobała tutaj. :D
Ale w końcu jest xD

Mam nadzieję, że Wam się spodoba :D
Do następnego xD
Buziaczki ;****
Szablon by Katrina