wtorek, 30 sierpnia 2016

#15- "Ta dziewczyna jest inna, ma niebieskie oczy, różową sukienkę. KOCHAM TYLKO JĄ"

 Do Łodzi wróciliśmy drugiego stycznia. Niestety trzeciego Zbyszke musiał wrócić do Jastrzębia. Sezon czeka na dokończnie a na mnie studia. Ciężko nam było się rozstać ale mus to mus, a poza tym rozumieliśmy, że tak trzeba, że każde z nas ma swoje zobowiązania a poza tym jeśli nasza miłość jest silna to damy sobie radę i na odległość.Pani Basia była wniebowzięta gdy się dowiedziała, że jesteśmy parą.
 4 stycznia 2015r- Łódź
 Niestety mój super humor popsuła rozmowa z Harrym na skajpie.
- Cześć braciszku co słychać ?- tak zaczęła się nasza romowa, całkiem niewinnie.
- No siema siostra, u mnie dobrze u drugiego brata także gorzej z ojcem - zrobił kwaśną minę.
- Co z nim znowu ?
- Własnie rozwiódł się z Camilla i wyżywa sie na każdym kto mu się nawinie.- westchnął.
- Słabo troche. A jak Camilla ? Wyniosła się z hukiem czy spokojnie ?
 Spojrzał na mnie jak na idiotkę.
- Serio pytasz ?
- No.
- Tu było więcej huku, zamieszania niż przy organizacji ślubu Willa i Kate.
 No tak podczas przygotowań do ich ślubu było sporo zamieszania. Nikt o niczym innym nie mówił tylko o tym. Czasami tu już myśłałam, że zwariuje.
- Czyli odeszła z godną siebie postawą - zaśmiałam sie.- Ale czemu ojciec po każdym jeździ ?
- Spytaj jego. Przecież każdy wie, że ich związek od dłuższego czasu sie psuł. Już nie było tej ich chemi. Rozstali sie i mają spokój. Ale do niego to chyba nie dotarło jeszcze. Znajdzie sobie nowa - usmiechnął się.
- Może mu jaka polke przywieźć, co ?
- A daj spokój. Lepiej powiedz jak u ciebie ? Coś jest na rzecz bo promieniejesz ? Zakochałaś się ? - jego oczy błysnęły z radości.
- U mnie bardzo dobrze. Studia też. A promienieje, bo tak znalazłam miłość. Tylko wiesz boje sie.
- Czego się siostra boisz ?
- A co jeśli nam nie wyjdzie ? Co jeśli Zbyszek będzie miał dość tego szumu wokół naszej rodziny, bo jakby nie było pokazując się z nim, zainteresują się nim i wiadomo obsmarują nieźle w szmatławcach. A nie chciałabym tego.
- Nie martw się siostrzyczko. Jeśli ma jaja to da rade. Wasza miłość da temu rade. Będzie dobrze.A kiedy go poznam ? I kim on jest ?
- To jest Zbyszek Bartman, polski siatkarz. W tej chwili gra w klubie Jastrzębski Węgiel, więc nie za często się widujemy ale dajemy radę. A poznać nie wiem.
- Mam pomysł ! - eureka Harry ma pomysł - Przyjedźcie do nas na Wielkanoc.
- Ale jego mama - skrzywiłam się trochę- bo wiesz, jego tata nie żyje no i nie chcemy jej tu zostawiać samej. Zbyszek to jej jedyny syn.
- No to w czym problem! - dla niego zawsze wszystko jest proste - Bierz teściową w torbę i meldujcie się w Londynie.
 Ten to ma łeb.
- Porozmawiam z nią, okej ?
- Okej, to do usłyszenia siostra i trzymaj się tam.
- Dobrze. Kocham cię, pa.- i się rozłączyliśmy.
 Długo myślałam nad propozycją brata i musiałam przyznać to dobra propozycja.
 Dni leciały jak szalone. Ja chodziłam na uczelnie i często wpadałam do pani Basi. Kilka razy byłam na meczu Zbyszka. Ale nie mogłam być na każdym bo albo był za daleko albo kolidowało to z moimi studiami.
 8 marca 2015r - Łódź
Dziś niedziela- dzień kobit-i stwierdziłam, że pojadę do pani Basi aby wręczyć jej prezent od Zbyszka i porozmawiać o wyjeździe na święta do Londynu. Drzwi otworzyła pani Krysia. Ugh...kupie jej chyba bilet w kosmos w jedną stronę.!
- Dzień dobry zastałam pania Basię - uśmiechnęłam się do niej wymuszenie.
- Dzień dobry tak jest, wejdź - otworzyła szerzej drzwi i mnie wpuściła.
 W przedpokoju ściągnęłam buty i kurtkę i skierowałam się do salonu. Tam zastałam pana Jurka i panią Basie pijących herbatke i jedzących ciasto.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się stojąc na progu.
- Ooo Ela, witaj - poderwała się z fotela pani Bartman - wchodź,siadaj a ja pójde zrobić ci herbatkę.
- Dobrze, dziękuje.
- Dzień dobry Elu, miło cię widzieć.
- Dzień dobry, pana także mi miło widzieć.- uśmiechnęłam się szczerze do niego. W porównaniu ze swoją żoną to on był aniołem. Miał wielkie serce, kochał syna, synową i wnuka. Troszczył się o nich i oddał by wszystko w razie potrzeby aby tylko im było dobrze. A jego żona....aż szkoda mówić. Jędza jakich mało. Takie odzwierciedlenie Severusa Snape'a z Harego Pottera. Państwo Bartman posiedzieli jeszcze godzinkę i się zmyli i wreszcie ja mogłam spokojnie porozmawiać z Basią.
- Pani Basiu mam dla pani propozycje.
- Tak ? Jaką ? - usiadła wygodniej w fotelu.
- Chodzi o spędzenie świąt Wielkanocnych. Moja rodzina zaprasza panią i Zbyszka na Wielkanoc do Londynu. O nic pani by sie nie musiała martwić, samolot będzie prywatny więc nie trzeba biletów. Tylko spakować się i tyle.
- Ułła, zaskoczyłaś mnie. Ale ja nie wiem, jak ja się tam nie umiem zachować. Nie znam etykiety dworskiej.
- Spokojnie, pomogę pani jak coś.
- A co na to Zbyszek ?
- Zbyszek powiedział, że jak się pani zgodzi to i on poleci. Nie chcę pani tu zostawiać samej.
- Och ten Zbyszek - uśmiechnęła się
- Kocha Panią więc co  się pani dziwi - uśmiechnęłam się - To jak godzi się pani ?
- No tak, chętnie spędze święta w Londynie. Dziękuje.
- Super to poinformuje Zbyszka i rodzinę.
Lot do Londynu mieliśmy mieć 28.03. Zbyszek ucieszył się, że mama zgodziła się jechać.
11 marzec 2015r-Łódź /Bełchatów
Dziś Jastrzębie graja w Bełchatowie ze Skrą a że nie mam dziś zajęć i do Bełchatowa mam blisko postanowiłam zrobić niespodziankę Zbyszkowi.
Na hale wchodziłam już o 18. Mecz miał się zacząć o 18:45. Usiadłam na swoim miejscu, zdjęłam kurtke i zaczęłam się rozglądać. Nie znak niego, stwierdziłam po chwili. Piętnaście po szóstej siatakrze z obu drużyn weszli na boisko aby przeprowadzić rozgrzewke. Zbyszek wyszedł uśmiechnięty w towarzystwie Masnego i Czarnowskiego. Poszli w róg boiska i zaczęli od rozciągnięcia mięśni a potem przeżucili się na odbijanie, zbicie i odbiór.
Mecz był zacięty lecz po 5 setach wygrali goście. Radość Jastrzębi była nie do opisania. Po podaniu rąk panowie rozeszli się aby rozdać autografy lub pozować do zdjęć. Ja spokojnie stanęłam w kolejce do Zbyszka. Postanowiłam trochę urozmaicić to czekanie i udałam osobę zrzędliwą i upierdliwą.
- Panie długo jeszcze?  Normalnie gorzej niz w kolejce po zasiłek. Gorąco mi.
- Może pani stąd iść jesli pani coś nie pasuje. - ofuknęła mnie jakaś nastolatka.
- No  bo co to z niego za gwiazda? - prychnęłam-Ja rozumiem Justin Bieber, One Direction czy Doda ale on.
- No to po co tu stoisz jeśli nie chcesz mojego autografu. - krzyknął z dołu Zibi.
- Księżniczki są niecierpliwe nie wiesz o tym? -  stanęłam ns krzesełku aby mnie widział i pomachałam mu.
Zaczął się śmiać jak szalony.
- Niestety musi jaśnie pani poczekać.
Każdy się patrzył na nas jak na debili. Usiadłam i czekałam. Po kilku minutach dostałam się do niego.
- Co ty tu... - zatkałam mu usta całusem.
- Suprise - uśmiechnęłam się.
- Jesteś niemożliwa- pokręcił głową z uśmiechem. -  Wiem.
- Poczekasz na mnie? Pójde się przebiore i mozemy iść na kolacje ale jeszcze wcześniej powiem trenerowi, że wrócę później.
Po 20 minutach szliśmy do uroczej restauracji niedaleko hali.
Do Łodzi wróciłam jeszcze tego samego dnia. Nastepnego dnia na kilku portalach plotkarskich pojawiły się artykuły o tym, że najprzystojniejszy polski siatkarz ma dziewczynę. Były to artykuły z działu tragedia. Były tam też nasze zdjecia : jedno z hali, drugie gdy z niej wychodzimy a dwa kolejne z naszych prywatnych kont społecznościowych. Wiele osób stwierdziło, że jestem nawet ładna i pasuje do Zbyszka. Reszta natomiast, że jestem brzydką, laską lecącą na sławnego i bogatego siatkarza. No cóż to jak jest naprawde wiemy my i nasi najbliżsi.
28 marca 2015r - Łódź/Londyn.
Zwarci i gotowi czekaliśmy na lotnisku. Lot trwał dwie godziny.
Z londyńskiego lotniska odebrał nas królewski szofer. Do pałacu dotatliśmy po piętnastu minutach.
- Zapraszam - wskazałam reka wnętrze pałacu gdy strażnik otworzył nam drzwi.
- Wow -  zachwyciła się pani Basia.
- Ela Ela - z uśmiechem szedł do nas Harry.
- Bracie - podbiegłam i przytuliłam go. - Poznaj to jest mój ukochany Zbyszek i jego mama Basia.
Harry, żeby nie peszyć gości normalnie podszedł i podał dłoń Zbyszkowi a dłoń Basi ucałował.
- Miło mi was poznać i gościć w naszych progach - dopiero teraz się zastanowiłam czy pani Bartman umie angielski ale teraz też mnie zaskoczyła i płynnie odpowiedziała
- Dziękuję bardzo za zaproszenie. Mam nadzjeje że to nie kłopot.
- Ależ skąd-uśmiechnął się Harry. -  Chodźcie pokaże wam pokoje a po drodze zobaczycie trochę pałacu.
Ruszyliśmy. I pod gabinetem szefa ochrony spotkaliśmy tate.
- Witaj tato- uściskaliśmy się i przedstawiłam mu gości.
- Miło mi panią poznać - ucałował dłoń pani Basi z dziwnym błyskiem w oku. Wymieniliśmy znaczące spojrzenia z Harrym. Czyżby... Nie to głupie!
Po rozmieszczeniu Bartmanów w pokojach ja poszłam do swojego. O 14 poszłam po Zibiego aby jego i mame oprowadzić po pałacu i ogrodzie lecz zdziwiliśmy się gdy pani Basi nie zastaliśmy w pokoju.
- Gdzie ona może być? Przecież nie wie gdzie się ruszyć - denerwował się siatkarz.
- Chodź i spójrz tam -  pokazałam mu palcem fontannę stojącą na głównym dziedzińcu a przy niej tate i naszą zgubę.
- O matko! -  zatkało Zbyszka.

~*~
Witajcie kochani!
Następny już jest :)
Co o nim myślicie?
Do nastepnego ;*

niedziela, 28 sierpnia 2016

#14- "Każdy nowy rok to nowa książka"

31 grudnia 2014/ 1 stycznia 2015r- Łódź/ Nysa
Do Łodzi wróciliśmy tak jak planowaliśmy, 29 grudnia. Jeszcze pozwiedzaliśmy trochę Zakopane, lecz do sytuacji spania nie wracaliśmy ze Zbyszkiem a mamy jego też nie informowaliśmy.
Teraz ja stałam przed szafą i zastnawiałam się co na siebie założyć. Odwieczny problem kobiet. W końcu zdecydowałam się na sukienke w kolorze butelkowej zieleni z rozkloszowanym dołem i sporym delkoldem na plecach. Do tego dołączyłam czarne szpilki. Jako dodatek wzięłam duży zegarek, wyglądający trochę jak męski. Umalowałam się nie za mocno ale też nie delikatnie. Postanowiłam bardziej wyeksponować oczy i nałożyłam na nie złoty cień. I na usta delikatny błyszczyk. Włosy lekko podkręciłam.
Umówiłam się ze Zbyszkiem że przyjedzie po mnie o 15. Z tego co mi Zbyszek mówił to do Nysy jedzie się 3 godziny, przy takich okazjach jak dziś.  Gotowa byłam już o 14:30 dlatego też rozsiadłam się na sofie i pogrążyłam się w myślach. Pojawił mi się w głowie obraz ze spaceru gdy szliśmy do hotelu po imprezie i z nocy gdy poszłam do Zbyszka spać. Zbyszek szuka dziewczyny prostej, naturalnej i takiej, która nie poleci na jego kase. Chce stworzyć kochający się zwiazek a z czasem rodzine. Z dala od wszystkich wścibskich gapiów. Czyli Ela jesteś na straconej pozycji! Ale Zbyszek mnie nie pokocha.  On mnie może kochać jako przyjaciółke albo siostre. Poza tym przy mnie nie miałby ani grama prywatoności. Przecież moja rodzina jest oblegana przez fotoreporterów. Nie chciałby takiego życia. Zresztą o czym ja marzę! Ale wtedy gdy się do niego przytuliłam i usłyszałam jego spokojne bicie serca zapragnęłam by to serce biło tylko dla mnie ale też chciałam abym mogła się budzić tak codziennie. Dobrze, że Zbyszek nie słyszał co mówiłam.  Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Wstałam szybko i pomaszerowałam otworzyć drzwi. Za nimi ujrzałam siatkarza ubranego w cienie dżinsy i nie wiem jaką miał bluzke czy koszule bo to przysłaniał mi elegancki czarny płaszcz.
- Hej- wszedł do środka i pocałował mnie w policzek. - Gotowa?
- Cześć, tak tylko założe płaszczyk, zabiorę torebkę i możemy jechać.
- To ja czekam. - uśmiechnął się.
I tak po upływie niecałych 10 minut wsiadaliśmy do samochodu aby ruszyć w drogę.
W czasie jazdy głównie rozmawialiśmy. I niespodziewania nasza rozmowa zeszła na pamiętną noc.
- Nawet nie wiesz jak mnie zatkało gdy zobaczyłem cię za drzwiami i gdy spytałaś czy mozesz ze mną spać - usmiechnął się.
- Widać było to po twojej minie ale nie potrzebnie cię budziłam, przepraszam.
- A ty znowu swoje -  westchnął -  Wiesz, że zawsze służe ci pomocą, a że wtedy potrzebowałaś kogoś kto by cię ogrzał i do kogo byś się mogła przytulić to nie ma w tym nic złego. Zawsze mozesz na mnie liczyć.
- Wiem, dziękuję - uśmiechnęłam się. - A kogo Kurek zaprosił jeszcze?
- Z tego co wiem ma być Misiek Winiarski z żoną, Żygadło z żoną i Ignaczaki.
- Sama szlachta widzę - zaśmiałam się.
- A jak!
I tak droga do Nysy minęła nam z uśmiechami na twarzach. Pod dom Kurka z ledwością trafiliśmy. Drzwi otworzył nam uśmiechnięty od ucha do ucha Bartek.
- Witajcie moi drodzy - dał mi buziaka w policzek a Zbyszkowi podał dłoń- rozgośćcie się.
Weszliśmy do pieknego domu. Wszystko w nim miało duszę. Stare piękne meble, obrazy, drobiazgi na półkach. Zakochałam się.
- Zazdroszczę tak pięknego domu. Mogłabym tu mieszkać. - oczy mi się świeciły do tego domu.
- Może kiedyś z mężem - poruszał znacząco brwiami - dorobicie się takiej chałupki.
- Jest pięknie.
Moje chwalenie przerwał dźwięk dzwonka do drzwi. Jak się okazało dojechała reszta gości. Po zapoznaniu się z paniami i przywitaniu z chłopakami udaliśmy się do dużego salonu gdzie rozstawiony był stół suto zastawiony. Ja z reszta pań usiadłyśmy na sofie i zaczęłyśmy, że tak powiem plotkować. Szczególnie o facetach.
- A wy z Zbyszkiem jesteście parą? - spytała Dagmara Winiarska.
- Nie, przyjaźnimy się - uśmiechnęłam się.
- A Zbyszek wygląda jakby świata poza Tobą nie widział- rzekła Iwonka Ignaczak.
- Naprawde?  Zdaje ci się. - moje serce w tym momencie wykonywało jakąś dziką salse.
- Wystarczy spojrzeć na jego oczy.
Spojrzałam na niego i w tym momencie przyłapałam go na patrzeniu się na mnie. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Fajnie się gadało z paniami. Wtem z wieży poleciała piosenka "Hungry eyes" Erica Carmena.
- Mogę panią prosić? - spytał Zibi wyciągając dłoń.
- Oczywiście- uśmiechnęłam się i ruszyliśmy na środek salonu. I zaczęliśmy powolutku tańczyć .
Zbyszek zaczął śpiewać po cichu, tak że tylko ja to słyszałam.
- I wanna hold you so hear me out 
I wanna show you what love's all about 
Darlin' tonight 
Now I've got you in my sights...
Po chwili zaczął znowu śpiewać.
-I need you to see 
This love was meant to be...
To było cudowne i jak mega romantyczne
- Ela posłuchaj i nie przerywaj mi. Długo się do tego zbierałem ale muszę to w końcu z siebie wyrzucić bo zwariuje. Kocham cię i nie widzę świata poza Tobą. Szaleje za Tobą. A ta noc w Zakopanem mnie w tym jeszcze bardziej utwierdziła. Będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi jeśli zgodzisz się być moja wybranka, królową serca.
Nie odpowiedziałam nic tylko go pocałowałam a w tle dało się usłyszeć: Wiedziałem! Kurwa wiedziałem! Jestem prorok normalnie. Wszyscy zaczęli się śmiać, my także.
- Kocham cię - przytuliłam się i znowu poczułam rytmiczne bicie jego serca.
Do północy chodziłam jak na jakimś haju, normalnie. Cieszyłam się ze wszystkiego a wcale nie byłam pijana. To to szczęście tak na mnie działało. O północy wszyscy wyszliśmy na taras aby tam złożyć sobie noworoczne życzenia i wystrzelić pare petard.
- Oby ten rok był dla nas szczęśliwszy - szepnął mi do ucha Zbyszek.
- O tak i pełen dobrej energi i miłości.
Pocałowaliśmy się a potem oglądaliśmy pokaz fajerweków.
Impreza trwała w najlepsze aż do 4. Bartek wszystkich nas ugościł w swoim domu tak więc nie musieliśmy się tułać po hotelach.
Oby ten rok nam sprzyjał! Z taką myślą oddałam się w ręce Morfeusza u boku ukochanego. Szczęśliwa jak nigdy.

~*~
Hejo!
Dziękuję za komentarze ;*
Krótki, wiem ale obiecuje poprawe xD
Normalnie wymiotuje już tą czułością xD
Ale to przecież nic nie może wiecznie trwać jak śpiewała Anna Jantar ;D
Komentujcie i do następnego ;***
Buziaki ;**

sobota, 27 sierpnia 2016

#13- "Czasami miłość i przyjaźń różnią się tym co Coca-cola od Pepsi- nazwą."

25 grudnia 2014r - tasa Łódź/Zakopane ; Zakopane
 Do Zakopanego jechaliśmy prawie 5 godzin. Droga minęła nam na rozmowie, wygłupianiu się a także na śpiewaniu piosenek lecących z radia. Na stacji paliw pod Krakowem zmieniłam się ze Zbyszkiem za kółkiem gdyż ten był zmęczony. Ale jak to  Bartman, zawsze jest uparty więc nie obyło się bez ostrej wymiany zdań. Aż w końcu włączyła się w to pani Bartman.
- Zbyszku pozwól Eli poprowadzić. Jesteś po operacji, niedawno wyszedłeś ze szpitala nie powinieneś się przemęczać. A jak będziesz chciał prowadzić to za kilkadziesiąt kilometrów znów się zamienicie i będzie dobrze.
 Do Zakopanego dojechaliśmy przed 19. I tak jak było ustalone zamieniłam się ze Zbyszkiem. Ja ujechałam ponad 80 km. Zbyszek wynajął nam pokoje w hotelu " UZbójnika" w Murzaschile. Bardzo ładny ośrodek wypoczynkowy zdala od trasy. Do Zakopanego mieliśmy niecałe 8km. Odebraliśmy klucze i udaliśmy się do swoich pokoi. Może nie były to pokoje nie wiadomo jak luksusowe ale dla mnie były idealne. Łózko, telewizor, Wifi w całym hotelu i toaleta z prysznicem. Nic mi więcej nie potrzeba. W pokoju nie byłam nawet 10 minut gdy wpadł do mnie Zbyszek i powiedział, że jedziemy na Krupówki.
 I tak po pół godzinie spacerowaliśmy już po Krupówkach. Kupiliśmy sobie pamiątki. Odwiedziliśmy także stary cmentarz na którym można znaleźć grób między innymi Kornela Makuszyńskiego.
26 grudnia 2014r- Zakopane
Pobudka o 6 rano. Dziś ruszaliśmy na Kasprowy Wierch a przy okazji mieliśmy zobaczyć także Morskie oko.
Wyczerpani ale uśmiechnięci wróciliśmy po 17 do hotelu. O 19 wpadł mi do pokoju Zbyszek.
- Ela nie masz ochoty na góralską potańcówkę? No wiesz z prawdziwymi góralami.
Pomimo, że byłam padnięta to chętnie się na to zgodziłam. I tak po 15 minutach wychodziliśmy oboje z hotelu, ponieważ mama Zbyszka chciała odpocząć.
Na miejsce zabawy szliśmy niecałe 10 minut.
- Jak tu cudownie - zachwyciłam się wystrojem. Bo ogólnie zabawa była w remizie strażackiej. Na dechach. W okół można było zobaczyć ozdoby zwiazane z kulturą i tradycjami góralskimi.
Bawiliśmy się cudownie. Po oczach Zbyszka widziałam, że po tych wszystkich wydarzeniach potrzebował takiej chwili oderwania się od problemów. Z remizy wyszliśmy przed północą. I spacerkiem ruszyliśmy do hotelu.
- Ela mogę cię o coś spytać?
- No jasne - okryłam się szczelniej płaszczem.
- Bo ty kończysz za rok studia i myślałaś co potem? Wracasz do Anglii czy zostajesz tutaj?
- Tak naprawdę to nie wiem, wiesz. Wszystko zależy w sumie też trochę od tego czy będę mieć druga połówkę. A nie szukam miłości na siłę. Nie chcę się sparzyć. Chociaż kilku znajomych już wybrało kandydata na męża dla mnie ale nie wiem czy mam jakiekokwiek szanse u niego. Bo prawde powiedziwaszy to ja też bym go chciała. Ale co los dla mnie szykuje to się okaże. - zauważyłam, że Zbyszkowi trochę moja zrzedła.
- Ale skoro ci się on podoba to dlaczego nie walczysz o niego?
- Wiesz czasami chęć pozostania z kimś w bliskiej przyjaźni jest silniejsza niż popsucie jej nieudanym związkiem.
- A wiesz czym różnią się miłość od przyjaźni albo Coca-cola od Pepsi?
- Nie-odparłam po chwili namysłu.
- Nazwa. Więc czasami zarezykować a nóż się uda.
- Nie wiem, pomyślę o tym.
- A jaki musi być ten mężczyzna?
- Dla mnie nie liczy się wygląd jeśli o to pytasz. Dla mnie facet musi być czuły, wyrozumiały, cierpliwy, lojalny, a przede wszystkim ja się muszę czuć przy nim bezpiecznie.
- Teraz znajdź taki ideał - zaśmiał się Zbyszek.
- Jest- mruknęłam -  Ale teraz ty mi powiedz jaka dla ciebie musi być dziewczyna?
- Wiesz do tej pory to dziewczyny były tylko próbą zduszenia w środku tego co czuje do innej- nieosiągalnej dla mnie kobiety. Ale nigdy się to nie udawało. Najwyżej zostanę starym kawalerem.
- No okej ale jaka ona ma być?
- Prosta, normalna dziewczyna bez tony tapety na twarzy. Żeby nie nosiła mini w panterke, koronke czy co tam diabli jeszcze wynaleźli. Najwyklejsza dziewczyna,  która nie poleci na mnie ze wzgledu na sławe czy kase tylko na to jaki jestem o tu- dotknął klatki piersiowej w miejscu w ktorym bije mu serce.
- Też masz trudny orzech do zgryzienia. Ciezko w tych czasach taką znaleźć.
- Ja już znalazłem. - mruknął pod nosem.
I w tak w ciszy już, każdy z bijącymi się w głową myślami, poszliśmy do hotelu. Pod moimi drzwiami się pożegnaliśmy.
Weszłam do pokoju, umyłam się, ubrałam piżame i położyłam się do łóżka. I zasnęłam. Obudziłam się o drugiej trzęsąc się z zimna. Nie wiele myśląc zgarnęłam poduszkę i kołdrę poszłam do pokoju Zbyszka. Zapukałam. Musiałam chwilę poczekać aż w końcu w drzwiach pojawił się siatkarz w samych  bokserkach. Zdziwił się na mój widok.
- Stało się coś? - spytał.
- Zimno mi. Mogę spać dziś z tobą?
Zdziwił się ale po chwili wpuścił mnie do środka.
- Tak, możesz ze mną spać. - podszedł do łóżka ogarnął je trochę aby zrobić dla mnie miejsce. - Wskakuj.
Z szybko bijącym sercem położyłam się na łóżku a tuż obok położył się chłopak. Odczekałam kilka minut i wtuliłam się w jego ciepła klatkę piersiową. Po chwili odpłynęłam.
Obudziłam się pół do siódmej z głową na klatce Zbyszka. Zbyszek dalej smacznie spał a ja wsłuchiwałam się w spokojne bicie jego serca.
- Daj Boże żebym mogła zawsze budzić się z głową na jego sercu. - szepnęłam.

Zbyszek

 Zmęczony ale szczęśliwy położyłem się do łóźka po powrocie z zabawy góralskiej. Nagle obudziło mnie stuknie do drzwi. Zdziwiony zwlokłem sie z łóżka i poszedłem otworzyć drzwi. I tu mnie już porządnie zatkało. Za drzwiami stała ONA. Piękna, naturalna, z poczochranymi włosami, w piżamie w kosmos i pościelą w dłoniach. Zibi to TYLKO przyjaciółka!. Jak sie już ogarnąłem spytałem:
- Stało się coś ?
- Zimno mi. Mogę spać dziś z tobą ? - spytał ze skruszoną miną.
 Drugi raz mnie zatkało ale wpuściłem ją do środka, a w moim żołądku aż sie coś przewróciło chyba z radości.
- Tak możesz ze mną spać - podszedłem do łóżka i poprawiłem pościel i zrobiłem dla niej miejsce. - Wskakuj - powiedziałem wskazując na łóżko. Ona nie wiele myśląc położyła sie na łóżku okrywając się swoją i moja kołdrą. Ja połozyłem się obok zwrócony do niej twarzą. Zamknąłem oczy aby dalej móc spać. Lecz po chwili poczułem jak Ela wtula sie w moją klatkę piersiową, wtedy moje serce mało nieeksplodowało ze szczęścia. Zadowolony usnąłem. Przebudziłem się parę minut po 6. I z zamkniętymi oczami leżałem rozmyślając. A ruszyć też sie nie mogłem bo Ela dalej miała głowę na moim sercu. Upłynęło trochę czasu jak poczułem, że Ela sie budzi. Ja nie ujawniąjąc, że nie śpie delektowałem sie tą chwilą. Po chwili usłyszałem jak dziewczyna szepta:
- Daj Boże żebym mogła zawsze budzić się z głową na jeg sercu.
 Czy ja mógłbym być jej partnerem na całe życie ? Czy czuła by się przy mnie bezpiecznie ? Czy ja podołalbym wszystkim wymaganiom jakie stawiałoby przed nami życie ? A co na mnie powiedziałaby jej królewska rodzina ? Zaakceptowaliby mnie ? Przecież nie jestem księciem, lordem, hrabią czy baronem (baleronem). Jestem tylko zwykłym chłopakiem, grającym w siatkówkę. Kochający rodzinę. Ale czy moja łatka "kobieciarza" by nie sprawiła, że Eli rodzina by mnie przegoniła na cztery wiatry? Głupi jesteś Zbychu ! Gdzie ona dla ciebie !? szeptał mi w głowie głos. Ale ja się nie dam. Będe walczył. Najwyżej się sparzę ! Trudno, ale wtedy nie bede mial do siebie pretensji, że nie próbowałem.
 Zakończywszy rozmyślania otworzyłem oczy, trochę czasu minęło więc Ela nie pomyśli, że słyszałem jej słowa. Pogłaskałem ją po głowie. Ta uniosła ją i spojrzała na mnie z mina zakłopotania.
- Przepraszam - powiedziała i zsunęła się z mojej klatki.- Pewnie sie nie wyspałeś. Nie powinnam była przychodzić.
 Zrobiło mi się jej żal. Przecież ja nie miałem do niej żadnych pretensji o to że tu przyszła.
- Ej Eluś, no co ty ? - podniosłem glowę aby na nią spojrzeć - Przecież nie mówię, że mam do ciebie jakiekolwiek pretensję. A wyspać to się wyspałem więc się nie przejmuj. Nawet lepiej mi się spało bo miałem sie do kogo przytulić - uśmiechnąłem się do niej.
- Taaa ty przytulić to raczej ja się w ciebie wtuliłam. - zarumieniła się - Dziękuję Zbyszek - pocałowała mnie w policzek. 
- Wstajemy? - spytałem
- Ja na pewno. Wracam do swojego pokoju, nie chce nadużywać twojej gościnności. 
- Leż. Mama i tak pewnie jeszcze śpi a na śniadanie umówiliśmy się dopiero na 8 więc poleniuchujmy jeszcze trochę. 
I tak leżeliśmy oboje do pół do ósmej. Poźniej ona poszła do siebie by się ubrać a ja także postanowiłem pójść w jej ślady i zrobić to samo. 
 Jedno jest pewne po tej nocy nic nie będzie już takie jak przedtem. 

~*~
Witam xD 
Przepraszam :(
Do następnego xD
Szablon by Katrina