sobota, 27 sierpnia 2016

#13- "Czasami miłość i przyjaźń różnią się tym co Coca-cola od Pepsi- nazwą."

25 grudnia 2014r - tasa Łódź/Zakopane ; Zakopane
 Do Zakopanego jechaliśmy prawie 5 godzin. Droga minęła nam na rozmowie, wygłupianiu się a także na śpiewaniu piosenek lecących z radia. Na stacji paliw pod Krakowem zmieniłam się ze Zbyszkiem za kółkiem gdyż ten był zmęczony. Ale jak to  Bartman, zawsze jest uparty więc nie obyło się bez ostrej wymiany zdań. Aż w końcu włączyła się w to pani Bartman.
- Zbyszku pozwól Eli poprowadzić. Jesteś po operacji, niedawno wyszedłeś ze szpitala nie powinieneś się przemęczać. A jak będziesz chciał prowadzić to za kilkadziesiąt kilometrów znów się zamienicie i będzie dobrze.
 Do Zakopanego dojechaliśmy przed 19. I tak jak było ustalone zamieniłam się ze Zbyszkiem. Ja ujechałam ponad 80 km. Zbyszek wynajął nam pokoje w hotelu " UZbójnika" w Murzaschile. Bardzo ładny ośrodek wypoczynkowy zdala od trasy. Do Zakopanego mieliśmy niecałe 8km. Odebraliśmy klucze i udaliśmy się do swoich pokoi. Może nie były to pokoje nie wiadomo jak luksusowe ale dla mnie były idealne. Łózko, telewizor, Wifi w całym hotelu i toaleta z prysznicem. Nic mi więcej nie potrzeba. W pokoju nie byłam nawet 10 minut gdy wpadł do mnie Zbyszek i powiedział, że jedziemy na Krupówki.
 I tak po pół godzinie spacerowaliśmy już po Krupówkach. Kupiliśmy sobie pamiątki. Odwiedziliśmy także stary cmentarz na którym można znaleźć grób między innymi Kornela Makuszyńskiego.
26 grudnia 2014r- Zakopane
Pobudka o 6 rano. Dziś ruszaliśmy na Kasprowy Wierch a przy okazji mieliśmy zobaczyć także Morskie oko.
Wyczerpani ale uśmiechnięci wróciliśmy po 17 do hotelu. O 19 wpadł mi do pokoju Zbyszek.
- Ela nie masz ochoty na góralską potańcówkę? No wiesz z prawdziwymi góralami.
Pomimo, że byłam padnięta to chętnie się na to zgodziłam. I tak po 15 minutach wychodziliśmy oboje z hotelu, ponieważ mama Zbyszka chciała odpocząć.
Na miejsce zabawy szliśmy niecałe 10 minut.
- Jak tu cudownie - zachwyciłam się wystrojem. Bo ogólnie zabawa była w remizie strażackiej. Na dechach. W okół można było zobaczyć ozdoby zwiazane z kulturą i tradycjami góralskimi.
Bawiliśmy się cudownie. Po oczach Zbyszka widziałam, że po tych wszystkich wydarzeniach potrzebował takiej chwili oderwania się od problemów. Z remizy wyszliśmy przed północą. I spacerkiem ruszyliśmy do hotelu.
- Ela mogę cię o coś spytać?
- No jasne - okryłam się szczelniej płaszczem.
- Bo ty kończysz za rok studia i myślałaś co potem? Wracasz do Anglii czy zostajesz tutaj?
- Tak naprawdę to nie wiem, wiesz. Wszystko zależy w sumie też trochę od tego czy będę mieć druga połówkę. A nie szukam miłości na siłę. Nie chcę się sparzyć. Chociaż kilku znajomych już wybrało kandydata na męża dla mnie ale nie wiem czy mam jakiekokwiek szanse u niego. Bo prawde powiedziwaszy to ja też bym go chciała. Ale co los dla mnie szykuje to się okaże. - zauważyłam, że Zbyszkowi trochę moja zrzedła.
- Ale skoro ci się on podoba to dlaczego nie walczysz o niego?
- Wiesz czasami chęć pozostania z kimś w bliskiej przyjaźni jest silniejsza niż popsucie jej nieudanym związkiem.
- A wiesz czym różnią się miłość od przyjaźni albo Coca-cola od Pepsi?
- Nie-odparłam po chwili namysłu.
- Nazwa. Więc czasami zarezykować a nóż się uda.
- Nie wiem, pomyślę o tym.
- A jaki musi być ten mężczyzna?
- Dla mnie nie liczy się wygląd jeśli o to pytasz. Dla mnie facet musi być czuły, wyrozumiały, cierpliwy, lojalny, a przede wszystkim ja się muszę czuć przy nim bezpiecznie.
- Teraz znajdź taki ideał - zaśmiał się Zbyszek.
- Jest- mruknęłam -  Ale teraz ty mi powiedz jaka dla ciebie musi być dziewczyna?
- Wiesz do tej pory to dziewczyny były tylko próbą zduszenia w środku tego co czuje do innej- nieosiągalnej dla mnie kobiety. Ale nigdy się to nie udawało. Najwyżej zostanę starym kawalerem.
- No okej ale jaka ona ma być?
- Prosta, normalna dziewczyna bez tony tapety na twarzy. Żeby nie nosiła mini w panterke, koronke czy co tam diabli jeszcze wynaleźli. Najwyklejsza dziewczyna,  która nie poleci na mnie ze wzgledu na sławe czy kase tylko na to jaki jestem o tu- dotknął klatki piersiowej w miejscu w ktorym bije mu serce.
- Też masz trudny orzech do zgryzienia. Ciezko w tych czasach taką znaleźć.
- Ja już znalazłem. - mruknął pod nosem.
I w tak w ciszy już, każdy z bijącymi się w głową myślami, poszliśmy do hotelu. Pod moimi drzwiami się pożegnaliśmy.
Weszłam do pokoju, umyłam się, ubrałam piżame i położyłam się do łóżka. I zasnęłam. Obudziłam się o drugiej trzęsąc się z zimna. Nie wiele myśląc zgarnęłam poduszkę i kołdrę poszłam do pokoju Zbyszka. Zapukałam. Musiałam chwilę poczekać aż w końcu w drzwiach pojawił się siatkarz w samych  bokserkach. Zdziwił się na mój widok.
- Stało się coś? - spytał.
- Zimno mi. Mogę spać dziś z tobą?
Zdziwił się ale po chwili wpuścił mnie do środka.
- Tak, możesz ze mną spać. - podszedł do łóżka ogarnął je trochę aby zrobić dla mnie miejsce. - Wskakuj.
Z szybko bijącym sercem położyłam się na łóżku a tuż obok położył się chłopak. Odczekałam kilka minut i wtuliłam się w jego ciepła klatkę piersiową. Po chwili odpłynęłam.
Obudziłam się pół do siódmej z głową na klatce Zbyszka. Zbyszek dalej smacznie spał a ja wsłuchiwałam się w spokojne bicie jego serca.
- Daj Boże żebym mogła zawsze budzić się z głową na jego sercu. - szepnęłam.

Zbyszek

 Zmęczony ale szczęśliwy położyłem się do łóźka po powrocie z zabawy góralskiej. Nagle obudziło mnie stuknie do drzwi. Zdziwiony zwlokłem sie z łóżka i poszedłem otworzyć drzwi. I tu mnie już porządnie zatkało. Za drzwiami stała ONA. Piękna, naturalna, z poczochranymi włosami, w piżamie w kosmos i pościelą w dłoniach. Zibi to TYLKO przyjaciółka!. Jak sie już ogarnąłem spytałem:
- Stało się coś ?
- Zimno mi. Mogę spać dziś z tobą ? - spytał ze skruszoną miną.
 Drugi raz mnie zatkało ale wpuściłem ją do środka, a w moim żołądku aż sie coś przewróciło chyba z radości.
- Tak możesz ze mną spać - podszedłem do łóżka i poprawiłem pościel i zrobiłem dla niej miejsce. - Wskakuj - powiedziałem wskazując na łóżko. Ona nie wiele myśląc położyła sie na łóżku okrywając się swoją i moja kołdrą. Ja połozyłem się obok zwrócony do niej twarzą. Zamknąłem oczy aby dalej móc spać. Lecz po chwili poczułem jak Ela wtula sie w moją klatkę piersiową, wtedy moje serce mało nieeksplodowało ze szczęścia. Zadowolony usnąłem. Przebudziłem się parę minut po 6. I z zamkniętymi oczami leżałem rozmyślając. A ruszyć też sie nie mogłem bo Ela dalej miała głowę na moim sercu. Upłynęło trochę czasu jak poczułem, że Ela sie budzi. Ja nie ujawniąjąc, że nie śpie delektowałem sie tą chwilą. Po chwili usłyszałem jak dziewczyna szepta:
- Daj Boże żebym mogła zawsze budzić się z głową na jeg sercu.
 Czy ja mógłbym być jej partnerem na całe życie ? Czy czuła by się przy mnie bezpiecznie ? Czy ja podołalbym wszystkim wymaganiom jakie stawiałoby przed nami życie ? A co na mnie powiedziałaby jej królewska rodzina ? Zaakceptowaliby mnie ? Przecież nie jestem księciem, lordem, hrabią czy baronem (baleronem). Jestem tylko zwykłym chłopakiem, grającym w siatkówkę. Kochający rodzinę. Ale czy moja łatka "kobieciarza" by nie sprawiła, że Eli rodzina by mnie przegoniła na cztery wiatry? Głupi jesteś Zbychu ! Gdzie ona dla ciebie !? szeptał mi w głowie głos. Ale ja się nie dam. Będe walczył. Najwyżej się sparzę ! Trudno, ale wtedy nie bede mial do siebie pretensji, że nie próbowałem.
 Zakończywszy rozmyślania otworzyłem oczy, trochę czasu minęło więc Ela nie pomyśli, że słyszałem jej słowa. Pogłaskałem ją po głowie. Ta uniosła ją i spojrzała na mnie z mina zakłopotania.
- Przepraszam - powiedziała i zsunęła się z mojej klatki.- Pewnie sie nie wyspałeś. Nie powinnam była przychodzić.
 Zrobiło mi się jej żal. Przecież ja nie miałem do niej żadnych pretensji o to że tu przyszła.
- Ej Eluś, no co ty ? - podniosłem glowę aby na nią spojrzeć - Przecież nie mówię, że mam do ciebie jakiekolwiek pretensję. A wyspać to się wyspałem więc się nie przejmuj. Nawet lepiej mi się spało bo miałem sie do kogo przytulić - uśmiechnąłem się do niej.
- Taaa ty przytulić to raczej ja się w ciebie wtuliłam. - zarumieniła się - Dziękuję Zbyszek - pocałowała mnie w policzek. 
- Wstajemy? - spytałem
- Ja na pewno. Wracam do swojego pokoju, nie chce nadużywać twojej gościnności. 
- Leż. Mama i tak pewnie jeszcze śpi a na śniadanie umówiliśmy się dopiero na 8 więc poleniuchujmy jeszcze trochę. 
I tak leżeliśmy oboje do pół do ósmej. Poźniej ona poszła do siebie by się ubrać a ja także postanowiłem pójść w jej ślady i zrobić to samo. 
 Jedno jest pewne po tej nocy nic nie będzie już takie jak przedtem. 

~*~
Witam xD 
Przepraszam :(
Do następnego xD

7 komentarzy:

  1. Jejku jak słodko. Proszę niech już tak zostanie *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj ;*
      Dziękuję bardzo serdecznie za komentarz :)
      Buziaki ;*

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo :D kurde niech ten zbyszek szybko działa! Oby było już tylko lepiej!
    Kiedy następny?
    Do następnego. Buźka ;* Kocham, kocham, kocham tego bloga! <3



    P.S. Odpiszesz?

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć cześć xD
    Dziękuję bardzo za komentarz, kocham ;**
    Z tego co się orientuję to nastepny powinien być jutro po poludniu :)
    Do nastepnego :*
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że szybko się doczekam na kolejny rozdział!!
    Pisałam już, że zakochałam się w tym opowiadaniu? xD
    Musiałam dużo nadrobić w związku z moim brakiem internetu...

    Powiadamiaj mnie o rozdziałach!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Katrina