Od wypadku Zbyszka minęło pięć miesięcy. Jego stan zdrowia jest wręcz zadowalający. Lekarz tydzień temu powiedział, że może zaczynać powoli wracać do treningów i do siatkówki. Zbyszek usłyszawszy to normalnie chodził i się cieszył jak głupi do sera. Ja natomiast po nowym roku poleciałam na tydzień do Londynu. Tata jak zwykle miał pretensje o to, że nie było mnie na świętach, że wolę obcych ludzi niż rodzinę i dzięki Bogu odezwała się babcia bo byłam gotowa pójść wziąć walizki, bo nie zdążyłam ich jeszcze rozpakować,i wrócić do Polski. Jednakże babcia ma na ojca sposoby i jednym, mnie nie znanym, z nich doprowadziła go do porządku także cały mój pobytu odbył się już bez kłótni. Z moim serduchem też wszystko w porządku, przyjmuje leki, chodzę na kontrole. Postanowiłam wrócić na studia od października. Często odwiedzam Zbyszka i jego mamę. Pani Basia odkąd Zbyszek wyszedł ze szpitala, zaczęła się częściej uśmiechać lecz żałobę trzyma, smutek żal i tęsknota po mężu w sercu została. Zbyszek nie wrócił już do Włoch. Jego kontrakt za dwa tygodnie wygaśnie i zacznie się poszukiwanie nowego klubu. Ale z tego co słyszałam, chciałby wrócić do Polski, bo chce być bliżej matki. Martwi go tylko to czy zostanie powołany do kadry, no bo w końcu nowy trener i do tego jego wypadek, mogą mieć w tym ogromne znaczenie. To właśnie dziś trener Antiga ma podać skład kadry na ten sezon jakże ważny, gdyż są organizowane Mistrzostwa Świata w naszym kraju. Godzinę przed emisją programu Polska2014 pojechałam do domu Bartmanów.
-Dzień dobry. Wchodź.
Weszłam do środka. Zdjęłam buty, kurtkę i torebkę zawiesiłam na wieszaku.
- Idź do salonu. Zbyszek tam jest i niecierpliwi się. - zaśmiała się - Ja pójdę zrobić nam herbaty i pokroje ciasto.
- Ależ ja pani pomogę. A Zbyszek ze swoją niecierpliwością musi poczekać.
Poszłyśmy obie do kuchni.
- Ela, przepraszam za pytanie, ale z czego ty się tu utrzymujesz ? Masz jakąś pracę ?
- Przed chorobą pracowałam jako psycholog w szkole. Później, w czasie choroby, finansowo wspierała mnie rodzina. Ale teraz szukam jakiegoś ciekawego zajęcia.
- A może złożyła byś CV do PZPS-u ? Podobno szukają psychologa dla siatkarzy, w sumie im to by się przydał psychiatra, ale cóż zrobić ?
- Nie wiem czy bym się nadawała. -zawahałam się- W końcu ja mam tylko licencjat.
- Ale spróbować zawsze możesz. - uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco.
- Dobrze napisze. A nóż mnie przyjmą. Ale- uniosłam palec w górę by zakomunikować, że to co teraz powiem jest ważne- wie o tym tylko pani. Dobrze ?
- Oczywiście. A teraz chodź do salonu.
Zabrałyśmy kubki z herbatą i ciasto i poszłyśmy do salonu.
- O Ela- uśmiechnął się na mój widok Zbyszek.- Fajnie że jednak przyszłaś.
- Cześć. Przyszłam cię potrzymać za rączkę. - zaśmiałam się a ten mnie zgromił wzrokiem.
Równo o 19 rozpoczął się program. Prowadzi Jerzy Mielewski. Gośćmi jego są:trener Antiga, bo jakże by inaczej, i drugi trener Filipe Blaine.
Zaczęli rozmowę od tego: dlaczego Stefan zdecydował się na karierę trenera? co będzie jego priorytetem w prowadzeniu drużyny ? itp. Wreszcie nadszedł ten długo wyczekiwany moment programu.
- Trenerze proszę o podanie nazwisk kadrowiczów na sezon 2014. - i Antiga zaczął. -Do kadry powołuje: Piotra Nowakowskiego,Michała Winiarskiego,Zbigniewa Bartmana,Pawła Zagumnego,Karola Kłosa,Andrzeja Wronę, Mariusza Wlazły, Krzysztofa Ignaczaka, Pawła Zatorskiego, Marcina Możdżonka,Fabiana Drzyzgę, Michała Kubiaka,Mateusza Mikę,Rafała Buszka, Bartosza Kurka,Grzegorza Boćka,Pawła Woickiego, Łukasza Żygadło,Dominika Witczaka, Dawida Konarskiego,Piotra Haina, Łukasza Wiśniewskiego,Łukasza Perłowskiego,Michała Ruciaka,Wojciecha Ferensa i Damiana Wojtaszka.
Zbyszek po usłyszeniu swojego nazwiska w trakcie zaczął płakać. Dosłownie. Płakał ze szczęścia, bo jak rozmawialiśmy ostatnio to mówił,że jest przygotowany na to,że mogą go nie powołać, a tu proszę.
- No widzisz- przytuliła pani Basia syna- warto było się tak denerwować ? - uśmiechnęła się.
- Wiesz mamo jaki to był dla mnie zawsze stres.- podszedł do mnie i także go przytuliłam. Odsunął się ode mnie i powiedział:
- Tobie dziękuje najbardziej.
- Ale za co mi ?
- Za to że byłaś tu ze mną, za to że byłaś ze mną w szpitalu, za to że pomagałaś mnie, mamie i dziadkom, choć wcale nie musiałaś. Dziękuje ci bardzo.- pocałował mnie w policzek. Ja otarłam mu łzy z policzków i uśmiechnęłam się.
Zapomniałam o jeszcze jednym. O naszych pocałunkach:ten u mnie w domu gdy go zaprosiłam jeszcze przed wypadkiem i ten po meczu. Po wyjściu Zibiego ze szpitala przedyskutowaliśmy to i stwierdziliśmy, że na razie zostaniemy parą przyjaciół. Jeśli coś będzie miało się wydarzyć między nami, to dajmy temu szansę, żeby w swoim czasie się pojawiło. I tak od tamtej pory się przyjaźnimy.
Posiedziałam z nimi jeszcze chwile i pożegnałam się. Wróciłam do domu, wzięłam kąpiel i z kubkiem kakao usiadłam w fotelu z laptopem na kolanach. Chciałam sprawdzić czy ogłoszenie o pracę w PZPS-ie jest nadal aktualna. Jest. Szybko otworzyłam Worda i zaczęłam pisać swoje CV.
Po zakończeniu spojrzałam na zegarek. 22:37. Wysłać? Czy nie wysłać ? Późno już. W końcu zdecydowałam że wyśle.A co mi tam. Poszło, teraz tylko czekać co z tego wyniknie. Czas rekrutacji jest do środy. Czyli mam jeszcze 4 dni, nie licząc weekendu.
28 kwietnia 2014r-Łódź
Obudziło mnie dzwonienie telefony. Spojrzałam na zegarek, godzina 8:45. Odrzuciłam kołdrę i podeszłam do telefonu.
- Halo ! - powiedziałam zaspana jeszcze. No bo kto może być wyspany o tej porze. ?
- Dzień dobry czy rozmawiam z panią Elżbietą Górką ?
- Tak, to ja.
- Nazywam się Mirosław Przedpełski, jestem prezesem PZPS-u. Przeglądałem pani CV o pracę i muszę przyznać, że chętnie bym panią zaprosił na rozmowę kwalifikacyjną.
- Naprawdę ? - nie dowierzałam.
- Jak najbardziej. Pasuje pani jutro o 14, w Warszawie przy ul. Puławskiej 383* ?
- Tak oczywiście.
- W takim razie do zobaczenia.
- Do widzenia. - i się rozłączył . Ja dalej stałam i się patrzyłam na ten telefon, nie mogąc uwierzyć, że to naprawdę się zdarzyło. Jutro jadę na rozmowę kwalifikacyjną. O matko... i jak głupia zaczęłam skakać w miejscu ze szczęścia.
Pobiegłam do garderoby, wybrałam ubrania, umyłam się i umalowałam. Po śniadaniu zadzwoniłam do Zbyszka, czy nie ma ochoty wyjść na miasto, bo taka ładna pogoda. Ten od razu się zgodził. Tak więc za pół godziny spotykamy się w parku koło jego mieszkania.
Na miejsce dotarłam po 15 minutach.
- Cześć Zbysiu. - pocałowałam go w policzek, zachodząc od tyłu.
- Nie nazywaj mnie tak, bo się obrażę.
- Oj dobra dobra.
- Hej, tak w ogóle. Co ty taka cała w skowronkach.?
- Nie powiem ci, bo nie chcę zapeszać.
- No powiedz. Mi nie powiesz ?
- Nie i nie rób tak min.Lepiej mi powiedz jak twoje zdrowie ? Co ci lekarz powiedział ?
- A ty skąd....aha, moja mama.
- Nie miej jej tego za złe. Po prostu się martwię o ciebie, czy to coś złego ?
- No okej. Przepraszam. A lekarz mówił to co ostatnio, że wszystko jest dobrze bla bla... - machał rękoma we wszystkie strony.
- Cieszę się. To co idziemy na jakiś spacerek, może kino ?
- Jasne. - uśmiechnął się.
Wstaliśmy i rozmawiając i śmiejąc się poszliśmy przed siebie.Po spacerze i po kinie Zbyszek odprowadził mnie do domu. Pytałam czy nie chcę wejść ale on powiedział, że jeszcze musi pomóc mamie. Tak więc pożegnaliśmy się. Była godzina 15:13. W domu przebrałam się w dres i spoczęłam na kanapie. Wzięłam laptopa i zadzwoniłam do młodszego z braci.
- Cześć braciszku co tam ?
- Hej a po staremu. Wszyscy zawsze coś robią, nawet nie ma jak zjeść wspólnie posiłku. No i do tego tata i macocha, kłócą się. Ona nie chcę się wyprowadzić, bo twierdzi, że nie ma gdzie i nie ma za co i prosi ojca,żeby dał jej trochę kasy a on się upiera, że nie da. I tak w koło macieju. Niech oni się już rozwiodą i będzie święty spokój.
- Nie myślałam, że jest aż tak źle.
- Dobra nie gadajmy o nich. - przewrócił oczami- lepiej powiedz co tam u ciebie i tego Zbyszka, tak ?
- Tak Zbyszka. U mnie dobrze. Ze zdrowiem także. Jutro mam rozmowę kwalifikacyjną aż się boję. A Zibi, z nim także wszystko dobrze. Lekarz mówi, że nie ma jakichkolwiek przeciwwskazań by nie mógł wrócić do sportu. W czwartek oglądaliśmy program w którym selekcjoner siatkarzy miał podać skład drużyny na ten rok. I udało się Zbyszek dostał.
- To bardzo się cieszę, że ci się tam układa. A nie myślisz czasem ,żeby tu wrócić ?
- Trudne pytanie. Wiesz czasem miałam takie myśli, żeby zostawić to wszystko i wrócić do Londynu do swoich obowiązków itp ale po jakimś czasie to mijało i znów chciałam tu zostać. Wiem jedno, że wrócę do Londynu, do swoich obowiązków ale jak na razie to Polska jest dla mnie ważniejsza.
- Chyba cię rozumiem. Czasem to ci zazdroszczę, że ty mogłaś wyjechać i oderwać się od tego wszystkiego.
- Mnie to czasami biorą wyrzuty sumienia, jak tak rozmawiam z tobą czy tamtym świrusem, że ja tak was tam zostawiłam a sama tu, żyje jak pączek w maśle.
- Ej nie przejmuj się nami, my damy sobie rade. A ty zajmij się tam tym Zbyszkiem.- poruszył charakterystycznie brwiami.
- Świnia!- zaśmiałam się.
- Dobra siostra musimy kończyć bo już się do mnie dobijają i coś chcą. Jutro się zgadamy, bo chcę się dowiedzieć jak ci poszło na tej rozmowie.
- Okej. Trzymaj się tam i nie daj sobie na głowę wejść. Cześć. - pomachałam mu do kamerki i się po chwili rozłączyłam.
Około godziny szóstej, nie wiem co mnie natchnęło, ale założyłam adidasy i poszłam pobiegać. Nawet nie pomyślałam, że to tyle frajdy może sprawić. Do domu wróciłam przed 20. Zmęczona całym dniem, po kąpieli, zasnęłam.
29 kwietnia 2014r- Łódź/Warszawa
Obudziłam się o 7. Szybko poszłam zrobić i zjeść jakieś śniadanko. Dziś postawiłam na naleśniki. Po śniadaniu poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy. Później poszłam do garderoby i wybrałam odpowiedni strój na ta rozmowę. Ubrana poszłam jeszcze do salonu zabrałam stamtąd torebkę do której wrzuciłam dokumenty od samochodu, portfel i telefon. Założyłam buty, zamknęłam dom i ruszyłam samochodem do stolicy. W Warszawie byłam o 12:25. Korzystając z wolnego czasu poszłam do kawiarni obok na kawę. Wyszłam z niej po 20minutach.
Czyżby się domyślał kim jestem ? Może dobrze by było jakbym im powiedziała już na wstępie ? Nie wiem co robić ? Poczekam i zobaczę co odkryje Igła. Przed 12 znów zawitał do mnie Igła.
- Przyszedłem poinformować, że za 10 minut obiad.
- O.. dziękuje bardzo. Tylko...- podrapałam się po głowie.
- Nie wiesz gdzie stołówka ? - zaśmiał się.
- No tak.
- To chodź, oboje pójdziemy. - wróciłam szybko do środka po kluczyk i telefon i razem poszliśmy na stołówkę.
Na stołówce zastaliśmy już większą część siatkarzy ale Zibiego jeszcze nie było.
- Ty Igła co to za dziewczyna ? - spytał Kurek.
- Panowie, to jest Ela nasza nowa pani psycholog.
- Cześć. - tylko tyle zdołałam z siebie wydusić.
- Hahahaha- zaśmiał się Kurek - dobre sobie. A teraz Igła nie żartuj tylko mów prawdę !- już go nie lubię.
- Tylko, że ja nie żartuje. To jest pani psycholog.
- Cześć Marcin jestem. - podszedł i podał mi dłoń Możdżonek.
- Ela miło mi. - uśmiechnęłam się.
- To zapraszamy do nas. Zjemy razem obiad a potem cię oprowadzimy po Spale, o ty na to ? - spytał Hain.
- Dzięki. Z wielką chęcią.
Panie kelnerki podał obiad. Na pierwsze danie zupa krem z pomidorów a na drugie ziemniaczki i kotlet mielony z sałatką z kapusty czerwonej. Zaczęliśmy jeść gdy na stołówce rozległ się czyjś głos. Znany mi głos.
- Cześć chłopaki. Ale trafiłem akurat na obiad.
- Zibi chłopie jak dobrze cię widzieć. - poderwał się z miejsca Igła. Podszedł do niego i uściskał. Reszta zrobiła to samo.
- A ta pani to kto ?
- A to Zbysiu jest Ela, nasza nowa psycholog.
- Ooo...jaki zbieg okoliczności bo i piłkarze dostali panią psycholog o takim imieniu.
- Co ty ?! Nie widziałeś ich psychologa. Porażka jakaś. Jakiegoś starego dziadka dostali. - zaśmiał się Kłos.
- Naprawdę. - podszedł do mnie. - Dzień dobry. Zbyszek Bartman jestem.- ja dusiłam w sobie tylko śmiech. Wstałam i ja.
- Cześć. My się chyba już znamy. - zaśmiałam się na widok jego miny.
- Elka ty małpo - porwał mnie w swoje ramiona i zaczął się ze mną kręcić - przecież ty ... aaa...to to miała być ta niespodzianka.
- Tak i widocznie mi się udała.
- Udała i nie wiesz jak bardzo. Cieszę się, że tu jesteś. - pocałował mnie w policzek.
- To wy się znacie ? - spytał nie rozumiejący nic Igła.
- Tak. Przyjaźnimy się od dłuższego czasu.
- Aha. - tylko tyle powiedział.
Wróciliśmy do jedzenia obiadu. Zbyszek siedział obok mnie i się cieszył.Po posiłku poszedł odstawić walizkę do swojego pokoju i razem z chłopakami poszliśmy na podbój Spały. Wszystko było by fajnie gdyby nie ten palant Kurek. No co z niego za typ. Kłóci się ze mną o byle co.
- Boże czego ty się tak kręcisz ? Jak smród po gaciach. - łaził wszędzie, przepchał się między nami twierdząc, że chcę z którymś z chłopaków pogadać.
- Nie mów tyle bo ci się, żylaki na zębach porobią.
- Turlaj dropsa.
Chłopaki się z nas śmiali. Ja jednak nie chcąc sobie psuć pierwszego dnia tutaj zaczęłam go olewać.
Lecz nie myślałam, że to olewanie przerodzi się w wojnę.
~*~
Na początek wielkie PRZEPROSINY, za to że tak długo mnie nie było. Ale miałam sesje i musiałam nieźle przysiąść tyłek. Ale zaliczyłam i oficjalnie też mam już wakacje :D
Mam nadzieje,że jest tu jeszcze ktoś kto to będzie czytał i zaglądał :)
Pozdrawiam was bardzo gorąco :*
PS: Życzę wam udanych, niezapomnianych i bezpiecznych wakacji. :)
Do następnego :**